Siedzisz w Starbucksie.
Wygodnie rozłożona w aksamitnym fotelu.
Czujesz unoszącą się woń świeżo zmielonej kawy, która dziko pląsa ramie w ramię z twoimi marzeniami.
Zza pleców dobiega cię gwarny szmer rozmów. Tych o niczym, a to tych poważnych, a to tych z zalotnym spojrzeniem w tle.
Oo ! … słyszysz coś jeszcze. To krople deszczu uderzają o szybę. Krople, które synchronicznie komponuje się z chilloutową nutą wylewającą się z głośnika.
Bierzesz łyk … mhmhm… korzenne PumpkinPie rozlewa się w ustach kusząc całym sobą twoje zmysły. A ty pieczołowicie smakujesz wszystkie doznania, trenując jednocześnie sztukę uważności.
Jesteś Królową Życia.
Chwilo trwaj …
Masz to ? Mnie się buzia sama śmieje. A gdybym ci powiedziała, że możesz tak samo czuć się w swojej klasie?
No zobaczmy, czy jestem wstanie cię przekonać.
Jak przenieś Starbucksa do swojej klasy.
Kochana, dla jasności kawiarniane ciarki na ciele to nic innego jak efekt zmysłowej petardy. Tu coś pachnie, tu coś plumka, no i koniecznie jest coś co smakuje nieziemsko.
No to rozruszajmy nasze zmysły w klasie. Why not ?

#1. Po pierwsze dźwięk.
Używasz ? Ja nieustannie. Lekcja bez muzyki to lekcja stracona.
Możesz się nią bawić do woli. Testować, dobierać, przebierać.
Ja wybieram pod swój własny humor na dany moment. Mam ochotę na coś skoczniejszego, szukam czegoś w ten deseń. Potrzebuję spokojnego plumkania, odpalam coś chilloutowego.
No ale moja Droga jak dziś ma być Starbucks voila :
Starbucks Music: 3 Hours of Happy Starbucks Music with Starbucks Music Playlist Youtube
Jedziemy po całości. Swoją drogą, po co Starbucks zamieszcza swoją playlistę na Youtube ? No właśnie, żebyś mogła sobie zrobić Starbucksa tam gdzie się chcesz.
Dobra uszy zaopiekowane, czas na nos.
#2. Po drugie zapach.
Co może w klasie pachnieć ? Przyznaj się pomyślałaś „kreda i papier?”, Kochana, kiedy ty ostatnio trzymałaś kredę w ręku ??? Proszę cię.
Tak, tak jest to identycznie tak samo ograniczająca myśl jak to, że „w klasie nie może być tak przyjemnie jak w Starbucksie”.
No dobra, no to co ma pachnieć. U mnie ostatnio cynamonowo-imbirowa świeczka. Ale jest też :
– sandałowy
– cytrynowy
– lawendowy
– pomarańczowy ( i sam Bóg wie jakie jeszcze) olejek
– oraz różnorakiej maści zapachowe woski i kadzidła.
Zgoda. Trzeba trochę się wysilić. Wynaleźć, zakupić, przytargać do klasy. Więc, żeby twój lęk-świrek nie odwiódł cię od tego pomysłu, zacznij od czegoś przy czym jest zero zachodu.
Pada deszcz ? Otwórz okno i poczęstuj swój (i uczniów) nos zapachem energetycznej świeżości. Aha … od razu lepiej !

#3. Po trzecie smak.
No i tu Kochana szalejemy bez trzymanki. Chcesz Starbucksowo ? No to kawa. Ale nie, nie Kochana nie wystarczy zalać czubatą łyżeczkę kawy wrzątkiem. Tak Starbucksa nie poczujesz. Co najwyżej smak Warsa lub stacji kolejowej.
Musisz nadać tej kawie odświętnego ubrania. Ma być ona special tak jak ta chwila, którą wykreujesz jej smakiem.
Po pierwsze kubek. Filiżanka. Nie jakaś tam byle jaka. Pierwsza lepsza z brzegu. Ojjj, nie. Musowo wybierasz swoją najukochańszą. Tą i tylko tą, która dziś najszerzej i najpiękniej się do ciebie uśmiecha.
Jest filiżanka. Jedziemy dalej. Jedziemy w dodatki.
Spicy it up !
– Uwodząca szczypta cynamonu
– kardamonu,
– gałki muszkatołowej
– czy też anyżowa gwiazdka
to właśnie to coś, co diametralnie zmienia postać rzeczy.
Ten mały (wydawać by się mogło) szczegół ma przeogromne znaczenie. Bo sprawia, że nasza mała czarna przestaje już być jedynie małą czarną. Staje się filiżanką, która uwodząc nasze zmysły zabiera nas w krainę błogiej przyjemności.
Mmmmhh ale zapachy, ale smaki ….. cud-miód !
A propos miodu, też jak najbardziej nada się. Jeśli twoje kupki smakowe krzyczą „Słodycz, słodycz, daj nam coś słodkiego !”, kopiasta łyżeczka miodu gryczanego must-have.
Z czym ja jeszcze eksperymentuję ? I wrzucam do swoje filiżanki, aby wydobyć z niej magiczną esencję ? Ciupkę oleju kokosowego, masła orzechowego czy też kakao.

Pamiętaj, kawowego szaleństwa zasady są dwie.
1. Szalej, doświadczaj, zmieniaj, smakuj, próbuj co róż coś nowego.
2. Ale jednorazowo nie przesadzaj z kombinacją smaków. Jeden, dwa kawowe dodatki wystarczą. One mają podkręcić smak kawy, a nie go zabić.
Ale na samej kawie się przecież świat nie kończy. Kraina herbaty czy też smakowej wody stoi przed tobą otworem.
Moje najukochańsze kombinacje – tak, żebyś miała się czym zainspirować :
- Herbata + plastry pomarańczy | imbir | goździki | pigwa | miód | syrop z kwiatów bzu….
- Woda + imbir | limonka | pietruszka | arbuz | truskawka | grejpfrut | ogórek | koper włoski …. jednym słowem wszystko to, co ci wpadnie danego dnia pod rękę.
Jak widzisz opcji jest nieskończenie wiele. Tak więc testuj, świętuj, celebruj chwilę.
Ja tu kawka, herbatka a co z uczniami ?
Też, jak najbardziej też. Dlaczego tylko tobie mam być przyjemnie ? Im też daj tę szansę. Powiem ci w sekrecie, że nie znam lepszego motywacyjnego kopa na wszelakie „Ale mi się dziś nie chce”.
Jak słyszę taki tekst od razu wysyłam jego autora, żeby zrobił sobie coś do picia. Raz, że wstanie, się porusza, dwa że ciepło i pachnąca zawartość kubka zrobią już swoje. Nie ma bata, zawsze wraca z zupełnie inną energią do klasy.
No właśnie, bo my w szkole mamy taki kącik herbaciano-kawowy dla wszystkich. Taki rodzaj wodopoju, przy którym tworzy się zawsze pokaźne stadko oczekujący na zajęcia. Jest to miejsce szalenie integrujące, wokół którego zawsze toczą się najciekawsze rozmowy.
Więc jak takiego nie masz, koniecznie w niego zainwestuj. A jak nie chcesz inwestować własnych pieniędzy, a na szkolny budżet nie masz co liczyć, bądź inicjatorką takiego pomysłu. Dam sobie rękę uciąć, że na drugi dzień będzie tam stał czajnik, kubki i masę pudełek owocowych herbat.
Wystarczy, że rzucisz im sam pomysł, a reszta zadzieje się sama.

O co tu kurna biega ?
Zastanawiasz się o co w tym chodzi ? Co sprawia, że niby taka mała rzecz a działa, niemiłosiernie cieszy ? Już tłumaczę.
Raz, że celebrujesz chwilę. Nadajesz jej wyjątkowy charakter. Czyli nie tak normalnie, ale inwestujesz w element inności, świeżości.
Dwa, że taka kawa to synonim przerwy, przyjemności, czasu wolnego. Więc jak wprowadzasz ją na klasowe salony, siłą rzeczy dana lekcja będzie smakowała kupą radości (kupą ? No może przesadziłam z tym obrazowym językiem …).
Trzy, taką „chwilą dla siebie” wprowadzasz domową lekkość bytu. No stress. Take it easy. Miło, błogo, domowo, kapciowo, aż chce się tu być. A że lekcja, nauka, ostra praca …. a co to przeszkadza ? Pracować można również w przyjemnie smakowitych warunkach.
Poczuj to jeszcze raz.
Czujesz egzotyczny zapach olejku sandałowego.
Bierzesz łyk aksamitnej kawy w połączeniu z korzenną nutą cynamonu i gałki muszkatołowej.
Słyszysz wibrujący Smooth Jazzu oraz szmer rozmów tych o rozprawce, tych o past simple i tych zupełnie nie na temat 🙂
I marzysz …. o podroży do skąpanego w deszczu Edynburga, którego wąskie uliczki wypchane są po brzegi magią Harrego Pottera.
Ale, że nie Starbucks, że klasa ? Że nie 2 godziny ale 10 minut ? Możesz czepiać się szczegółów. Albo ….
Odfrunąć raze ze mną.
No chodź ! Wiesz jak tu jest fajnie ?!
kasia.
P.S. Pisanie tego posta umiliła mi mała czarna (w ulubionym kubku z holenderskim rowerem). Energetyczne dźwięki Jazz Groove oraz zapach wiosennego powietrza zaraz po deszczu. O tak ! Dziś mam edynburski Starbucks w swojej sypialnie.
P.S.S Daj znać w komentarzu, której przyjemności spróbujesz w swojej klasie już jutro 🙂


Hello!
Jestem….
Sączę…
Delektuję się…
Na co dzień zwykle wodą w pięknym kubeczku, w który zainwestowałam jakiś czas temu.
Wyszłam z podobnego założenia . W końcu w pracy spędzam tyle czasu, że warto skupić się na drobnostkach, które umilą mi te chwile.
Z kawą mam inne doświadczenia. Nie jestem crazy’olem kawowym, ale uwielbiam jej zapach.
Pijam rzadko, ale z pełną celebracją deseru.
Natomiast w czeluściach moich szaf można znaleźć paczkę ziaren, którymi czasami „sztachnę się” by zwiększyć swą wydajność, dodać energii.
Częściej jednak używają ich moi uczniowie, przy trenowaniu zwinności paluszków, a wtedy pięknie pachnie w całej sali.
Ale wracając do sedna, uważam, że otoczenie w jakim pracujemy ma ogromne znaczenie.
Sam klimat „Starbucks’a” o jakim piszesz na blogu, tworzą szczególiki, których zwykle nie analizujemy, a dają nam poczucie komfortu, relaksu.
Ten efekt wewnętrznego przekonania: „Chcę tu być…”, „Jest mi dobrze…”, „Chwilo trwaj…”.
Warto w to zainwestować, bo dla mnie praca, a dla moich uczniów nauka, mają być przyjemnością.
Ponieważ zajmuję się terapią dzieci, było to jedno z moich podstawowych zadań – stworzyć dobry klimat pracy.
Moje zajęcia zwykle rozpoczynam od rundki dotyczącej samopoczucia wszystkich uczestników zajęć.
I jest to dla nich tak ważny element naszych spotkań, że gdy zapomnę lub chcę pominąć ten wstęp, bo zaplanowałam więcej innych aktywności, NIE MA TAKIEJ MOŻLIWOŚCI.
Zawsze mi przypomną, że dziś nie było „Domku moich uczuć” i w biegu na przerwę podzielą się swoimi emocjami.
E…
Mmmm … cudnie tam u ciebie pachnie i smakuje w tej klasie !
Szalenie mi miło, że podzielasz moją „sensorycznie-lekcyjną” filozofię.
Ewelina, kradnę pomysł z ziarenkami – tego jeszcze nie robiłam z moimi uczniami… a zapach faktycznie musi być mega !
„domek uczuć” – cudne, osobiście uwielbiam wszystkie rundki początkowe mają ogromną moc integracji grupy i zarządzania klasową energią .. no właśnie o tym też by się przydało napisać … dzięki za inspirację 🙂
Na państwowej uczelni jest wiele tablic kredowych a w nowoczesnym i bogatym Instytucie Matematyki PAN tablice kredowe są standardem, bo są … zawsze niezawodne i dostępne w każdej chwili, kiedy do głowy przyjdzie genialna myśl. Tak, w bardzo kreatywnym Instytucie pachnie kredą.
Marta, punkt za spostrzegawczość 🙂 kreatywność kredą ? po stokroć tak ! sama zdecydowanie wolę kredę od pisaków, zwłaszcza tę kolorową … niestety nie mam przyjemność korzystania z niej często. W ogóle to mało piszę na lekcji wiec czy kreda, czy flamastry to pachnieć za mocno u mnie nie pachną 🙂 Dzięki kochana za twój komentarz. Sprowadził mnie na ziemię „tak, tak kreda może pachnieć w klasie” i to dobry znak 🙂