Kochana,
dziś chcę się z tobą podzielić czymś, co mnie ratuje przed wszelakim klasowym wycieczeniem pt. „Proszę Pani, a jak jest po angielsku …….”
„Proszę Pani, a jakim kolorem ……….”
„Proszę Pani, a jak to zrobić ?”
i tysiące innych pytań rozpoczynających się zawsze tak samo.
Nie wiem jak dla Ciebie, ale dla mnie to najbardziej męcząca rzecz w klasowej przestrzeni. Jak się tak nasłucham tysiąc-pięćset-sto-dziewięćset razy „A proszę Pani …”, mam przysłowiowy łeb jak sklep (a raczej galerię handlową) i wychodząc z sali, nie wiem jak się nazywam.
Znasz to ?
Chociaż tę historię powinnam Ci opowiedzieć w czasie przeszłym, bo z problemem „Proszę Pani …” pożegnałam się, wprowadzając jedną sprytną zasadę.
3 kroki … i siedzisz i pachniesz
Zasada jest prosta. Trzeba tylko być w niej szalenie konsekwentnym. Podołasz ? Szczerze ? Ja akurat Królową Konsekwencji to nie jestem, ale dla świętego spokoju zrobię niemalże wszystko 🙂
No to co robimy ?
Od razu, na dzień dobry serwujesz swoim uczniom zasadę :
Jak czegoś nie wiesz masz 3 kroki :
KROK 1 : starasz się ze wszystkich sił rozwiązać problem sam (czyli myślisz, sprawdzasz, googlujesz)
[jak to nie zda się na zbyt wiele,]
KROK 2: prosisz o pomoc kogoś z klasy
[jak nie znajdziesz nikogo, kto zna odpowiedź,]
KROK 3: tak, teraz jest ten moment kiedy pytasz „Proszę Pani, a …..”

Wprowadzasz zasadę i co dalej
Przypominasz o niej upierdliwie przy każdym „A Proszę Pani…”. Serio, każdym. Spodziewaj się, że w pierwszym miesiącu będziesz przypominać im tysiące razy. Żeby nie zedrzeć gardła, wystarczy, że pokażesz kartkę z zasadą. Kartkę, którą powiesisz gdzieś w klasie. U mnie wisi i pomaga w przypominaniu, nie tylko uczniom, ale mi również, żebym nadgorliwie ich nie atakowała pomocną dłonią, jak nie ma takiej potrzeby 🙂
I że to niby działa ?
Kochana, i to jak. Fakt, faktem trzeba się przez miesiąc nieźle nagimnastykować, ale potem – bajka. Aż miło patrzeć jak wszelkie pytania „A jak ….?” lądują do kolegi z ławki/grupy. A ty ? Siedzisz i pachniesz, rzecz jasna 🙂
Co ty z tego tak realnie masz
- Święty spokój. Oj, roje świętego spokoju. I to bezcenne uczucie, że wszystko ogarniasz …
- Podkręcone zaangażowanie – no bo jak sam ma pomyśleć, czy zapytać kogoś z grupy, to trzeba się trochę wykazać. Wyzwanie przyjęte.
- Efektywność pracy level Master. No bo jak sam do czegoś dojdzie, to ma to zdecydowanie większą wartość, niż jednym uchem wleci, a drugim wyfrunie.
- Zgraną klasową bandę – jak jeden pomaga drugiemu, towarzystwo się lepiej poznaje.
Tak więc nie ma co myśleć, trzeba wprowadzać. Kartka i pisak do ręki, i jedziesz Bejbe !
A jutro, z uśmiechem ekscytacji na twarzy oznajmiasz :”Mam dla was coś superhiper specjalnego, nową zasadę, która pozwoli nam przyjemniej i efektywniej pracować.”
To co, działamy ?
z życzeniami niezliczonym nic-tu-po-mnie momentów w klasie,
kasia.

Zostaw komentarz