Nie mów im jak to zrobić, zapytaj ich jak to zrobią.  

„Musicie” „powinniście” „zróbcie”  to słowa, które zdecydowanie obniżają twoją siłę nauczycielskiego działania.  Wydawanie poleceń nie jest skuteczne gdyż nikt nie lubi jak mu się każe coś robić. Zgoda, na tym obiera się większość naszych działań. Ale czy na prawdę musi ?

Pytanie na czym ci mocniej zależy : na działaniu po szkolnemu „normalnemu” ? Opcja super easy fakt. 

Czy na podkręceniu swojej efektywności na totalnego maksa ?

Nie mów. Znam odpowiedz. W końcu wiem po co ty jesteś. 

No to pokręcamy … 

Wystarczy że swoją rutynową petardę poleceń „róbcie to tamto i owamto” zamienisz na :

Pytania w stylu : „Jak możecie to zrobić ? „  „Jak możecie to usprawnić ? „”Od czego warto zacząć ? „ „Co wam pomoże to zrobić efektywnie? „  A nawet super-odważne  „Jak się chcecie tego nauczyć ?”  

W skrócie : nie mów im co i jak mają coś zrobić, ale zapytaj jaki oni mają na to pomysł. 

Co ci to da ?

Super-hiper-astronomiczną motywacyjną  rakietę !  

Oj działa to działa. Dlaczego ? Z prostej przyczyny. Jeśli pomysł danego zadania pada ze strony uczniów oddajesz im tym samym za nie odpowiedzialność. Już przestaje to być twój pomysł, do którego musisz ich zachęcać. Od strony psychologicznej już tak mamy, że przywiązujemy się do naszych pomysłów. Cudzych już nie koniecznie. 

Więc oddaj sprawę w ich ręce a będziesz miała problem motywacji z głowy.

 

Challenge for you. 

Do tej pory nawykowo podawałaś instrukcję każdego zadania więc jak to z nawykami bywa nie wyplenisz go z dnia na dzień. Musisz włożyć w to sporo wysiłku.

Masz pomysł co ci w tym pomoże ?  Od czego zaczniesz ?

Zasada #BabySteps. 

Nie wszystko od razu bo się zajeździsz. Złóż sobie na przykład, że od dzisiaj na każdej lekcji wybierzesz sobie jedno (powtarzam jedno) zadanie, w którym nie będziesz podawać instrukcji co i jak ale zapytasz uczniów jak oni to widzą. 

Żeby twoja pamięć nie płatała ci psikusów, warto żebyś założyła sobie konkretnie, które to będzie zadanie. Polecam coś z kawałka klasowego mięsa, czyli konkretnej roboty do zrobienia. Nie żadna gra, zabawa i takie tam, bo tam nie ma czego ustalać za bardzo.  

Jak założysz sobie „Ok. Od dziś każde zadanie po wprowadzaniu nowego materiału rozpocznę pytaniem.” nie ma bata, że o tym zapomnisz. 

Dodatkowo polecam ci gorąco, żebyś wzięła kartkę papieru. Teraz wzięła. No do dzieła, czekam tu na ciebie.

Masz ? Super to teraz spisała sobie te pytania, które masz zadawać.

Spisane ? To przyklej sobie teraz tą kartkę na plan najbliższej lekcji.  A jak już będziesz w klasie, umieść ją w jakimś mega widocznym miejscu. Np. tablica ? Żeby mogła ci ona przypominać o zadaniu do wykonania.

Zadanie dla chętnych.    

Czyli dla ciebie moja Droga. 

Żeby nie wpaść w kanał uprawiania tzw. sztuki dla sztuki, czyli żebyś nie zadawały tych pytań tylko dla samego zaliczenia zadania. Bo Kasia twierdzi, że to ma sens. Proponuję, żebyś sama ten sens zaczęła mierzyć. 

Zapraszam Cię, żebyś sobie poeksperymentowała z tym tematem. I jednego dnia zadała pytania a innego po staremu podała instrukcję. Żebyś sama mogła zobaczyć różnicę w poziomie zaangażowania swoich uczniów. Żebyś sama namacalnie zobaczyła jak rośnie ich poziom motywacji do działania.

Jak ci z tym pomysłem ?

Wchodzisz w to ? 

Nie wierz mi  na słowo. Przekonaj się na skórze swoich uczniów 🙂

Działaj z fantazyjnym rozmachem !  

Kasia