Testujesz ?
Praktykujecie kartkówki-wejściówki ?
Ja jako anty-testowicz przez pewien czas nie miałam testów w ogóle. Tak wiesz, trochę z przekory jak się nie testujemy, to całą gębą, wywalamy wszystkie formy testów, kartkówek, wejściówek i takich tam.
A potem zdałam sobie sprawę, że nie taki testowy diabeł zły jak go malują. No bo przecież testy to wyśmienita forma nauki. Tak żeby uczeń sam dla siebie, mógł zobaczyć co pamięta, a co jeszcze przed nim.
I takie przypadki, gdzie sam uczeń piszę, sam sprawdza, i sam wyciąga wnioski z takiego testu, tak mam. Mam testy w swojej klasie.

Ale oczywiście nie byłabym sobą, gdybym jeszcze czegoś nie wymyśliła. Tak wiesz, żeby nie było zwyczajnie, po szkolnemu z tym testowaniem.
Dla mnie Kochana wszystko (powtarzam: wszystko) musi mieć choćby ociupinkę zabarwienia przyjemnością. Po co ? Bo jak jest nam przyjemniej, to jesteśmy bardziej relaxed. A jak towarzyszy nam relaks, to procesowi nauki zdecydowanie łatwiej jest zadziać się w naszej głowie.
Zrelaksowany uczeń = efektywniejszy uczeń.

Jak uprzyjemnić testowanie ?
Ja poszłam w uprzyjemnienie elementu samego pisania. A dokładniej daje moim uczniom poeksperymentować z kartką [ często nie-kartką] na której owy test się zadziewa.
I tak, taki test tworzony na jesiennym liściu, aluminiowej folii czy też wymiętolonej kartce znalezionej w kieszeni smakuje zdecydowanie inaczej (czytaj : przyjemniej).


Jak mieć zawsze coś kreatywnego pod ręką
U mnie pomysł rodzi pomysł. Mam już też pewnego rodzaju kreatywne zboczenie, że jak mam coś wyrzucić do kosza to się zastanowię, czy to przypadkiem nie znajdzie jakiegoś zastosowania w mojej klasie.
I tak, rutyną już moją jest zbieranie Lidlowskich tekturowych pudełek po owocach, czy też skrawków pudełek, kopert i folii bąbelkowej z ostaniej przesyłki. Skoro i tak ma to wylądować w koszu, dlaczego nie może z testem na sobie ?


Tak to się mniej więcej odbywa. Nigdy nie wiem na czym będą pisać. Po prostu pozwalam szaleć mojemu kreatywnemu nosowi.
Polecam też tobie takie szaleństwo. Nie chodzi też o to, żeby zaraz rozkręcić w sobie zbieractwo i upychać klasowe kąty śmieciami. Ja raczej ograniczam się do akcji pt. „Wykorzystany karton, idę po liście”.
Czy wszyscy muszą jednocześnie pisać na tym samym ? Nic z tych rzeczy. Żebyś nie musiała za moment kupować podwójnych ilości awokado, żeby każdemu starczyło pudełka na test. Różne opcje wyboru to też podkręcona przyjemność, bo „Dziś piszę na paragonie, bo mam taką ochotę.”

Wskazówka techniczna
Na folii i innych śliskościach piszemy mazakami. Na liściach super sprawdza się zwyczajny długopis. A karton przyjmuje wszystko, od markerów po kolorowe kredki czy długopisy.
Jak zwykle zachęcam Cię do tego, żebyś sama spróbowała jaki to fun z tym niezwykłym pisaniem. Jak doświadczysz tej przyjemności, na bank zaserwujesz ją swoim uczniom. W myśl zasady [mojej ukochanej] :
„Żeby zapalać, trzeba płonąć” J.Walkiewicz

To na jaki piśmienniczy kąsek ma dziś ochotę twoja kreatywność ?
Daj mi znać w komentarzu.
szalenie dzikich esów-floresów,
kasia.
P.S. Podoba Ci się ten pomysł z przyjemnym testowaniem ? Podziel się nim z kimś. To będziesz mięć kumpla do inspiracji w stylu „No myśmy wczoraj pisali na taśmie malarskiej, wiesz jaki czad ?”
P.S.S A jak zapomnisz czegoś nadzwyczajnego do pisania, zawsze możesz pobawić się samym słowem. Jak ? Zerknij tu.
Zostaw komentarz