Dreamstorming Espresso 82
Czy budowanie swojego szczęścia kosztem innych jest OK
Jak się ma wolność w robieniu, co chcę, do nieuniknionych ograniczeń ze strony świata i troski o bliskich
Odpowiedź na to pytanie wyciągnięta z mego wnętrza, natychmiast uaktywniła słodycz radości doprawionej słuszną porcją goryczy wyrzutów sumienia.
„Jedziesz z nami do Warszawy? Pójdziemy do Zoo i sklepu Lego.”
Jasne, że nie chcę. Prawdziwa cześć mnie uśmiecha się już całą szerokością buzi na otwartą w wyobraźni możliwość 24 godzin spędzonych w samotności robienia co chcę.
Perspektywa wolnego domu na:
…przewalanie się na kanapie nurkując w książkach czy zaległych podcastach
…pałaszowanie całego pudełka lodów karmelowych leniwie bujając nóżką z hamaka
…dzikie tańce i śpiewy całym gardłem w nikogo-tu-nie-ma salonie
wyrywa z mego serca decyzję „zostaję w domu!”.
Decyzję, która ciągnie za sobą ciężki ogon utkany myślami:
…”co z Ciebie za matka, która włóczy się po Warszawach zawsze bez dzieciaka?!”
…”co z Ciebie za żona, co woli spędzać Majówkę bez męża?!”
…”co z Ciebie za człowiek, który stawia na pierwszym miejscy swoje „chcę i już!”?!”
Mam dwie drogi:
(1) zostać przy swoim, składając w ofierze dobrostan mojej rodziny
(2) ofiarować własny dobrostan w imię uśmiechniętego męża i syna.
Serio?
A co z scenariuszem „miało być tak pięknie, a wyszło jak zwykle”? Kłótnia w samochodzie i wycieczka do Zoo, gdzie już nikt nie może na siebie patrzeć?
Mmmmh… A może moje zostanie w domu zrobi dobrze nie tylko mi?
„Pojedziecie beze mnie? Czy mocno wam zależy, żebym pojechała z Wami?”
„Pojedziemy sami.”
I tak moje „nienormalne” podejście zadbania o własny dobrostan, zadbało o:
…więź syn-ojciec.
…stęsknioną mamę czekającą z tego-jeszcze-u-nas-nie-było obiadem.
…wypielęgnowanie podejścia „wypoczęta mama to szczęśliwe dziecko i wyluzowany mąż”.
Jak się ma wolność w robieniu, co chcę, do nieuniknionych ograniczeń ze strony świata i troski o bliskich (a nie tylko o swoje dobro)?
Nierozerwalnie.
Jeśli nie naleję dobrostanu do własnego kubka, nie mam czego nalać do kubków innych.
Tak proste, a tak trudne.
Zapraszam Cię dziś Kochana w głębiny Króliczej Nory z pytaniem:
Jakimi „to nienormalne, żeby….” karmisz swoją świadomość w kontekście innych ludzi?
Jakie przekonania wrzucasz na swe plecy, które ugniecione do maksimum „maksimumów” aktywują frustracyjne darcie gęby czy też foch w stylu pięciolatki „a sprzątajcie sobie sami!”?
Jaką zgrabną wymówkę podpowiada Ci głowa by nie robić tego, czego naprawdę chcesz?
prze-ciekawego grzebania,
kasia.