Masz czasami tak, że myślisz że nic nie wiesz?
Wpadka, goni wpadkę. I te spojrzenia, które mówią same za siebie. Nic nie muszą mówić już widzę, że gadali ze sobą. Że coś nie gra. I potem leci ten tekst „My byśmy jeszcze potrzebowali jednak to przećwiczyć”. I takie wiesz „potrzebowali” z naciskiem na „bo nas tego jakoś nie nauczyłaś”.
Tekst, który rozkłada cię totalnie na łopatki.
Jacie kręcę, wymyślasz, starasz się niemiłosiernie, żeby ich zadowolić, a oni co?! „Musimy to jeszcze przećwiczyć”. Mmh.
Jak ja mam wszystkich do jasnej Anieli zadowolić!
I tu robimy Kochana STOP. Pragnę cię poinformować, że w takiej sytuacji jest tylko i wyłącznie jedna osoba, którą masz zadowolić. I tą osobą jesteś ty.
Tak ty. Nie oni. Bo jak się wali na łeb, to twój łeb więc o niego musisz zadbać w pierwszej kolejności. I nie, nic z tych rzeczy, nie jest to egoistyczne podejście do sprawy. Jak najbardziej jest to działanie z myślą o nich. Bo jak masz zadbać o nich z podejściem w stylu jestem-do-bani-nic-już-nie-wiem?
No dobra, to jak się zadowolić? Podzielę się z tobą pewnym coachingowym zadaniem, które serwuje sobie i swoim dziewczynom w stacjach podbramkowych. Jak któraś z nas przestaje wierzyć w swoją nauczycielską super moc.

Co masz zrobić
Bierzesz kartkę papier, długopis, kubas kawy i sadzasz pupę w fotel. Bądź gdziekolwiek ma ona dziś chęć przysiąść. Możesz też uprzyjemnić swoim uszom to zadanie jakimś ulubionym kawałkiem. U mnie najpiękniej współgrają z takim zadaniem wszelkie medytacyjne i odgłosy natury. Siadasz i tworzysz listę 10 rzeczy, których nauczyłaś się w ciągu ostatniego roku. Prościej, odpowiadasz na pytanie:
#1. Co wiem dziś, czego nie wiedziałam rok temu?
10 rzeczy. Nie mniej. Pomyśl sobie o jakiś praktykach, które stosujesz. Jak zaczynasz, jak kończysz zadanie. Konkretne zadania, które poznałaś i pokochałaś. Coś czym ich motywujesz, etc. 10 rzeczy być musi. I jestem przekonana, że jesteś w stanie znaleść 10, a nawet więcej rzeczy. Zakład?
I piszesz, nie mówisz. Pisanie ma moc. Jak wizualnie zobaczysz 10 punktów, poczucie sukcesu masz jak w banku.
#2. Zadanie z gwiazdką
Jak stworzysz listę, możesz ją obgadać. Ja uwielbiam tą część. Siadam i bawię się w taki CEO meeting, w którym obgaduję punkt po punkcie, co on mi daje, co dzięki niemu zyskuję.
Ostatnio świetnie się to tego nadaje mój stół w jadalni. Na prawdę mam poczucie jakbym prowadziła zebranie. Zebranie sama ze sobą, ale w końcu no jestem swoim CEO. No bo kto tu rządzi! A że zawsze miałam zapędy do korpo świata, mam niesamowitą przyjemność prowadząc te spotkanie. Spróbuj czy dla ciebie też będzie ono wnosić tyle radości.
I ostatnie pytanie.
Zerknij na tę listę raz jeszcze i napisz:
#3. Co byś chciała powiedzieć dziś, sobie z przed roku?
Tak wiesz od serca. W czym byś chciał ją wesprzeć.Jak ją uspokoić. Dla mnie osobiście ma to niezwykłą moc, nie powiem ci jaką, bo musisz sama to poczuć. Nie będę robić spojlera. Ale za to ty, koniecznie mi napisz w komentarzu pod postem, co dała ci odpowiedź na to pytanie.

A w klasie?
Od siebie zaczynamy pamiętaj. Ale jak najbardziej możemy takie zadanie zaproponować naszym uczniom. I wcale nie na semester czy koniec roku. Jak bym je dała w chwili zwątpienia jak mi jęczą, że nic nie umieją, nic nie pamiętają. Tylko wiesz jak ty już naładujesz swoje baterie supermocy. A nie i u ciebie i u nich kiepskawo z wiarą w swoje możliwości. Ty zawsze pierwsza, potem oni.
Dla nich tak samo, proponujesz listę 10 rzeczy, których nie umieli/znali rok temu a teraz znają. I potem co chcą powiedzieć sobie z przed roku.
Jeśli aktualnie przebywasz w stanie błogiego samozachwytu (który jak najbardziej jest wskazany) i nie potrzebujesz takiego wsparcia, wrzuć sobie to zadanie do swego Narzędziownika i trzymaj go na wszelkie doły i dołeczki braku-wiary-w-siebie. Może jakiś specjalny zeszyt na takie rzeczy?
A tym czasem.
keep going your awesomeness,
kasia.
P.S. Wiedz, że wszelkie huśtawki nastroju w obszarze wiary w siebie to naturalna stanu rzeczy, wiec nie ma co się wzbraniać ani przed szybowaniem, ani upadkiem łeb na szyję. Jak to mówi Jacek Walkiewicz „Jak upadnę, to się podniosę. A jak nie, to se poleżę”. I takie zadanie jest na czas leżakowani właśnie. Taki zdrowy zamiennik 3 sezonów Netflixa w towarzystwie całego kubła lodów pistacjowych:)
P.S.S. A Jakbyś miała jednak chęć na tego Netflixa, to zadanie zawsze możesz zrobić po. Żeby ze świeżą głową wstać z tej kanapy i działać.

Dziękuję za wsparcie w trudnych czasach, jak zawsze w samą porę i trafnie! 🙂
Do usług 🙂 keep going your awesomeness Aniu<3
Dziękuję za wsparcie w trudnych czasach, jak zawsze w samą porę i trafnie! 🙂
Do usług 🙂 keep going your awesomeness Aniu<3